Wiadomości
Problemem jest brak dniówki – wiadomości z Dilla
- 3 lipca 2020 r.
W Etiopii ciągle zwiększa się liczba zakażonych i zmarłych, na szczęście dużo ludzi zdrowieje. W Dilla kilkakrotnie grupy osób przechodziły kwarantannę, bo miały kontakt z osobami chorymi. Testy wykonują jedynie w stolicy i kilku większych miastach.
– Pomaga zdrowe jedzenie, mimo że jest go niewiele – opowiada o sytuacji siostra Helena Kamińska. – Ludzie jedzą dużo warzyw, które nie są nawożone. Na kwarantannie również otrzymują jedzenie, więc wzrasta ich odporność. Gotują też czosnek, cebulę, imbir i dają to do picia, jak herbatę. To naturalne metody. Ludzie bardzo się pocą, więc muszą dużo pić, a to jest odżywcze i zdrowe. Imbir, czosnek, cebula czy sok z cytryny mają swoje właściwości zdrowotne – mówi.
Ludzie szukają pracy
Jednym z najpoważniejszych problemów w Dilla (podobnie jak w wielu innych miejscach w krajach misyjnych) jest brak pracy dla osób, które zarabiały dniówki. Opiekowali się dziećmi, prali ubrania w zamożniejszych rodzinach lub myli samochody, przewozili rikszą osoby, a teraz pozostali bez zajęcia. Część z nich szuka zajęć, inni otrzymują wsparcie z zewnątrz, ale są też Ci, którzy wychodzą na ulicę i proszą o jedzenie lub kilka groszy, żeby przeżyć. Niestety nie wszyscy to rozumieją i przeganiają te osoby.
Zakłady pracy powoli zaczynają funkcjonować, ale tylko przez 3 lub 4 godziny dziennie. Pracownicy na placówce misyjnej przychodzą rano i pracują przez 4 godziny, ale siostry wypłacają im całą pensję. Wiedzą, że ich sytuacja jest trudna. Osobom, które przychodzą do nich po pomoc proponują dorywcze zajęcia, takie jak koszenie trawy.
– Całe szczęście pada deszcz, więc trwa rośnie – kontynuuje siostra Helena. – Poprzednio przez trzy tygodnie pracowało u nas kilka kobiet. Ostatnio przez tydzień daliśmy zajęcia 8 osobom. Tam, gdzie możemy staramy się pomóc. Przyszedł też rodzic jednego dziecka z naszej szkoły. Mówił, że nie ma pieniędzy na życie i szkołę. Dałyśmy mu pracę: reperuje, maluje, naprawia. Będzie tutaj pracował dłużej, więc będzie zarabiał na utrzymanie rodziny – dodaje.
Oprócz oferowania ludziom pracy siostry zwiększyły dwukrotnie liczbę osób, które co tydzień otrzymują fafę. Na liście jest 100 rodzin.
Działania profilaktyczne
Etiopski rząd przypomina o profilaktyce, zachowaniu dystansu, myciu rąk i noszeniu masek. Przed bankiem, biurami i innymi instytucjami zainstalowano dozowniki z mydłem i wodą. W samochodach, nawet tych prywatnych, nie można zajmować wszystkich miejsc. Musi być dystans między podróżującymi. W autobusach, co drugie siedzenie musi być wolne. Niestety podróżujący musi zapłacić za to wolne miejsce obok siebie, więc cena za jedną podróż wzrosła dwukrotnie.
W Dilla siostry obserwują, że połowa ludzi chodzi bez maseczek. Pracownicy na placówce misyjnej nie korzystają z masek, chociaż otrzymali je od sióstr. Jedynie, kiedy przychodzą podpisać potrzebne dokumenty i mają kontakt z siostrami zakładają maseczki. Wchodzą do pomieszczeń dezynfekują ręce.
Pierwsze zakażenie w obozie
W pierwszej połowie czerwca rządzący krajem musieli zmierzyć się z nowym wyzwaniem. W obozie dla uchodźców z Erytrei wykryto pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem. Przebywa tam około 33 tysięcy ludzi, a panujące warunki uniemożliwiają przestrzeganie dystansu społecznego i zasad higieny. To jeden z największych spośród 26 obozów dla uchodźców w Etiopii. Warunki panujące w takich miejscach są idealne do rozprzestrzeniania się wirusa.
W Etiopii odnotowano prawie 3 500 zarażonych, w tym 103 osoby zmarłe, a 2 430 wyleczone (dane z 30 czerwca). W ostatnich dniach pojawiła się informacja o wyleczeniu mężczyzny, który ma ponad 100 lat. Trafił on do szpitala, jego stan się pogorszył, ale po zastosowaniu leków i podawaniu tlenu, pacjent wrócił do zdrowia. Lekarze byli zdumieni, bo osoby starsze uważa się za najbardziej narażone na śmierć.
Pierwszy przypadek zakażenia w Etiopii odnotowano 13 marca, rząd reagował wprowadzając ograniczenia w całym kraju.
opr. M.T.
Informacje od s. Heleny Kamińskiej
BBC, VOA