Przejdź do treści

Wiadomości

W Betafo nadal obowiązują obostrzenia – list ks. Ryszarda

  • 28 lipca 2020 r.

Na Madagaskarze koronawiurs cały czas jest obecny. Stolica kraju jest zamknięta. Zamknięte jest też miasto Fianarantsoa, w którym dwa miesiące temu wykryto też dżumę oraz Tamatave – miasto portowe na wschodzie wyspy. Wirus pojawił się także w naszej miejscowości – Betafo. Jest kilka przypadków zakażeń, możliwe, że nasze miasto też zamkną.

Rodzina naszej animatorki jest zarażona. Zmarła jej mama, babcia choruje. Szpital, który może przyjąć zakażonych, znajduje się w Antsirabe. To jest ok. 30 km od nas. Można tam było wykonać szybkie testy na obecność wirusa, ale już ich nie ma. Dokładne badania prowadzone są w stolicy. Opieka medyczna polega na odizolowaniu osoby zakażonej od środowiska i jest bardziej paliatywna. W trudniejszych przypadkach chorzy wysyłani są do stolicy. Rodzina i ci, którzy mieli kontakt z osobą zarażoną muszą przejść przymusową kwarantannę.

W naszym regionie można się spokojnie przemieszczać i pracować. Ostatnio znieśli godzinę policyjną. Miejsca publiczne, jak szkoły, kościoły, nasze oratoria, cały czas są zamknięte. Obowiązują nadal obostrzenia co do zgromadzeń. Dlatego organizowaliśmy trzecią mszę świętą popołudniową w niedziele. Poza trzema mszami na miejscu, organizowaliśmy jeszcze dwie msze w wybranych dzielnicach Ivato oraz mszę sobotnią – wieczorem gdzieś w terenie. Jednak teraz kościoły znów są zamknięte. Ludzie mogą uczestniczyć w Eucharystii przez radio.

Z przestrzeganiem zasad bywa różnie. Można spotkać wielu ludzi z maskami na twarzy. Wychodząc do miasta zakładają je wszyscy, oczywiście są wyjątki, ale poza miastem już jest trochę inaczej. Część ludzi boi się wirusa i dlatego je nosi, ale większość boi się po prostu policji i żandarmów, którzy ich wyłapują. Za karę muszą sprzątać ulice, a tutaj taka praca to wstyd. Chodzi przede wszystkim o brak kultury obywatelskiej, której raczej nigdzie się nie nauczysz: ani w domu, ani w szkole, stąd ten problem.

Opowiem Wam, co się ostatnio wydarzyło. W naszej miejscowości działa tzw. comité de vigilance. Jest to grupa odpowiedzialnych za nadzór nad przestrzeganiem przepisów, taka rada społeczna. W jej skład wchodzi nasz proboszcz, ja i jeden z naszych współbraci i również komisarz policji. Komisarz policji trochę ignorował całą sytuację wywołaną koronawirusem. Pojawił się dokładnie tylko dwa razy na spotkaniach. Sam chodził bez maski. Któregoś dnia zatrzymali go policjanci, gdy był w mieście Antsirabe. Policjant tłumaczył, że jest komisarzem z Betafo. Miejscowi policjanci odpowiedzieli, że wiedzą, że nim jest, ale przepisy są dla wszystkich. Też musiał zamiatać ulicę.
Co się później okazało? Jego żona zachorowała na koronawirusa. Miała spotkania z ludźmi, którzy przyjeżdżali ze stolicy. Teraz cała rodzina przebywa na kwarantannie (choć mąż dalej chodzi po mieście), a do tego wszyscy policjanci i ich rodziny. Trzeba było wezwać nowy zespół z Antsirabe do patrolowania miasta.

Osobna historia, to śmierć jednego z pastorów luterańskich. Gdy na początku wszystko było pozamykane, nawet nasz kościół, u niego zawsze odbywały się modlitwy. Dwa tygodnie temu pastor uczestniczył w Antsirabe w ich tzw. “święceniach diakonatu”. Niestety też zachorował i zmarł. Dzisiaj również ich kościół jest zamknięty.

Ludziom ciężko się żyje. Madagaskar w znacznym stopniu żył z turystyki. Granice są zamknięte. Samoloty wywożą obcokrajowców. Ale nie przywożą turystów. Ci, co utrzymywali się z turystyki, teraz nie zarabiają. Pomocy ze strony państwa nie ma żadnej dla tych, którzy mają problem z pracą i wyżywieniem rodziny.

W połowie kwietnia w szkole pojawili się uczniowie klas zdających egzaminy. Mają zajęcia od godziny 7 do 11. Dla pozostałych uczniów nauczyciele przygotowują materiały do pracy w domach. Rodzice przychodzą, odbierają je i według instrukcji otrzymanych od nauczycieli pracują ze swoimi dziećmi w domach. Popołudniami mamy zajęcia dla młodzieży studiującej, która mieszka tu na miejscu. Zajęcia na uczelni mają odwołane, nie mogą też przedostać się do stolicy, Antanariva. Aby nie tracić czasu zorganizowaliśmy dla nich zajęcia m.in. z matematyki, angielskiego, francuskiego i ekonomii. Są to studenci ze Stowarzyszenia Studentów z Betafo. Zajęcia prowadzą wolontariusze z Francji razem z naszymi lokalnymi wolontariuszami. Resztę zajęć studenci organizują sobie sami. Wolontariusze z Francji to małżeństwo z trójką dzieci. Oboje są psychologami. To już druga taka rodzina (wolontariuszy), która jest u nas na dwuletnim kontrakcie.

Chciałbym na zakończenie podziękować wszystkim osobom, które za pośrednictwem Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie, przekazali na naszą placówkę pomoc dla osób biednych z naszej parafii i dystryktu misyjnego. W chwili wydawania paczek przygotowanych dla nich, rzuciły mi się w oczy dwie rzeczy: ogrom biedy, z którą do nas przyszli oraz ogrom wdzięczności za wyświadczone im dobro. Nie zapomnę tego nigdy! Bóg Wam wszystkim zapłać!!!

ks. Ryszard Szczygielski
Betafo, Madagaskar

Źródło

Udostepnij